Sokół – nowy gatunek storczyka poświęcony Ukrainie

Dr hab. Marta Kolanowska z Katedry Geobotaniki i Ekologii Roślin wraz z badaczami Ramiro Medina Trejo i Dariuszem Szlachetko postanowili zadedykować nowoodkryty gatunek storczyka walczącej Ukrainie. Gatunkowa nazwa (Teuscheria falcon) „sokół” jest nawiązaniem do pieśni „Hej sokoły” znanej zarówno w Polsce jak i w Ukrainie.

Zdjęcie warżki i prętosłupa storczyka Teuscheria falcon.
Zdjęcie kwiatu storczyka Teuscheria falcon.

Batalia o nazwę

Nowy gatunek storczyka został odkryty przez grupę badaczy w Kolumbii już blisko dwa lata temu, jednak ze względu na pandemię, opracowanie materiałów nieco się przedłużyło. – O ile artykuł opisujący gatunek był gotowy już w lutym, o tyle nie bardzo mieliśmy pomysł na nazwę – przyznaje prof. Marta Kolanowska. – Po ataku Rosji na Ukrainę naturalna okazała się chęć okazania wsparcia Ukraińcom. My, jako naukowcy nie mamy zdolności bojowych, postanowiliśmy więc zadedykować nowy gatunek storczyka walczącej Ukrainie.

Naukowcy postanowili nazwać kwiat od imienia ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Załenskiego. I tu niestety zaczęły się schody.

Przez kilka miesięcy mieliśmy nadzieję, że uda się zadedykować storczyk prezydentowi Ukrainy, niestety żadne z trzech czasopism naukowych, w których chcieliśmy opublikować nasz artykuł nie wyraziło na to zgody. W swojej karierze opisałam ponad 380 nowych gatunków, nazywając je od imienia mojej mamy, diabła czy nawet Aragoga [wielki pająk w cyklu powieści o Harrym Potterze – przyp. red.] i nigdy nie spotkałam się z podobnym oporem. Są na świecie zwierzęta nazwane od prezydenta USA Baracka Obamy, jest też podobno gatunek chrząszcza, którego nazwa wywodzi się od nazwiska Adolfa Hitlera, można więc stwierdzić, że opór redakcji w tym względzie jest trochę wybiórczy i uznaniowy

– mówi prof. Marta Kolanowska.

Ostatecznie naukowcy zdecydowali się na nazwę, która jest mniej kontrowersyjna, ale w sposób symboliczny nawiązuje do przyjaźni polsko-ukraińskiej. I tak powstał falcon czyli sokół. Nazwa nawiązuje do popularnej w obu krajach pieśni „Hej sokoły”.

Gdzie szukać nowych gatunków

Naukowcy nie zgadzają się co do liczby gatunków storczyków na świecie. Jedni podają, że jest ich 27 000 inni, że 35 000. Jedno jest pewne, każdego roku opisywane są nowe gatunki, między innymi dzięki pracy łódzkiej badaczki. – Staramy się opisywać je tak szybko jak się da – mówi prof. Kolanowska. – Kwiaty te rosną przede wszystkim w lasach tropikalnych, a te jak wiadomo są silnie niszczone. Staramy się więc wyprzedzić deforestację i opisać tyle gatunków ile tylko zdołamy. A kolejne gatunki giną w zastraszającym tempie, nie tylko ze względu na zmiany klimatyczne, ale przede wszystkim ze względu na wycinanie lasów tropikalnych przez człowieka. – To absurdalne, że latamy na księżyc i wysyłamy sondy na Marsa, a nie znamy tego, co mamy na ziemi – mówi prof. Kolanowska. – Tym bardziej, że wielu tych roślin nigdy nie poznamy, bo wymrą zanim zostaną opisane.

- Teuscheria falcon znaleźliśmy w dolinie Sibundoy, gdzie planujemy stworzyć prywatny rezerwat przyrody i przy współpracy z Uniwersytetem Łódzkim postawić tam stację badawczą – mówi prof. Marta Kolanowska. – Wszystkie wnioski trafiły już do odpowiednich urzędów, mamy też zgromadzone środki na wykupienie ziemi, więc jest nadzieja, że ten gatunek w naturze będzie mogło zobaczyć więcej osób. Dolina Sibundoy to bardzo bogaty w storczyki region, czy są tak też inne nieznane dotąd gatunki roślin, nie wiadomo, bo nikt nie prowadzi tam badań.

Jak odkryć nowy gatunek?

Po pierwsze trzeba wiedzieć gdzie szukać, kolumbijska dżungla wydaje się wyjątkowo obfita pod tym względem. Po drugie, trzeba wiedzieć na co zwrócić uwagę. – Storczyki wyróżnia warżka – jeden płatek, który znacząco różni się od pozostałych i służy do wabienia owadów – wyjaśnia badaczka. – To właśnie różnice w budowie warżek są najczęstszą podstawą do opisania nowych gatunków.

Ja nigdy nie wiem czy mam do czynienia z nowym gatunkiem. Jedno co wiem, to to, że ja go nie znam, i wtedy zaczyna się przygoda. Należy sprawdzić całą dostępną literaturę (niekiedy sięgającą końca XIX w.) i upewnić się, czy nikt już tego wcześniej nie opisał. Następnie trzeba sprawdzić herbaria, bo może nikt nie opisał, ale ktoś znalazł i zachował. Dopiero kiedy jesteśmy pewni, że nikt przed nami tego nie zrobił, możemy zabrać się do przygotowywania artykułu do publikacji

– mówi prof. Kolanowska.

Praca wydaje się mozolna, ale naukowcy nie ustają w staraniach. Łódzka naukowczyni zdradza, że wkrótce możemy spodziewać się kolejnych odkryć. – We wrześniu wróciłam z mojej ostatniej wyprawy do Kolumbii i mamy kilka roślin do opisania – przyznaje. – Materiał jest już częściowo opracowany, ale wymaga jeszcze trochę czasu. Publikacji możemy się spodziewać prawdopodobnie na początku przyszłego roku.

Materiały: Wydział Biologii i Ochrony Środowiska UŁ
Tekst: Justyna Kowalewska (3PR Consulting)
Zdjęcia: Ramiro Medina Trejo